Praca ta, mająca charakter dokumentalistyczny, prezentuje z jednej strony zarys historii sztandarowego ciechanowskiego zabytku – średniowiecznej warowni książąt mazowieckich, późniejszej rezydencji królowej Bony – z drugiej zaś jest śmiałą próbą oceny zasadności oraz społeczno-kulturowych skutków podjęcia przez gospodarzy zabytku, koncepcji jego rewitalizacji poprzez wprowadzenie do historycznej substancji elementów nowoczesności.

W tym miejscu przypominam, iż w kwietniu br. wyraziłem już na tej stronie swoją opinię o tej inwestycji, podając niektóre jej szczegóły – (wpis pt.” Co z tym zamkiem?” z kwietnia 2011r., zobacz tutaj!)

Autor książki – ciechanowianin (ur. w 1984 r.) jest doktorantem na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, zapalonym regionalistą i miłośnikiem dawnej architektury Ciechanowa, m.in. współ-prowadzącym serwis internetowy http://architektura-ciechanowa.pl/.

Spór co do kierunku i formy procesu przywracania do życia ciechanowskiego zamku książęcego ciągnie się przez ostatnie 4 lata, a jego finał (niejako wymuszony przez obecnych opiekunów – głównie przez osoby związane z zarządcą – Muzeum Szlachty Mazowieckiej) jest – jak pisze Grzegorz Kęsik – zwieńczeniem pewnego socjo-politycznego procesu „wykorzenienia”, jaki trwa w tym mieście już od 35 lat. W treści jego książki pojawia się jeszcze bardziej dosadne zdanie, cyt.; Społeczeństwo świadome spajających je powiązań kulturowych jest dla wielu polityków elementem niebezpiecznym, trudno sterowalnym, niepodatnym na manipulację. Klasa polityczna, która wyrosła na społecznej atrofii i nieświadomości, będzie dążyć do tego, aby świadomość taka nigdy nie została odbudowana. Stąd też (…) rola dziedzictwa kulturowego będzie politycznie marginalizowana, zaś to, co obiektywnie uznane zostało przez daną społeczność za cenne i istotne, może ulec głębokim przeobrażeniom w duchu zgodnym z aktualną linią ideologiczną rządzących.

Po raz pierwszy inicjatywa pełnej odbudowy zamku pojawiła się w 1962r. W uchwale Miejskiej Rady Narodowej, stwierdzono wówczas m.in., że z braku dokumentów co do wyglądu zewnętrznego dawnej części mieszkalnej, można przyjąć projekt przez analogię do innych podobnych zamków, a wnętrze odbudować na nowoczesne sale muzealne.
Owo rubaszne w swej determinacji zamierzenie zostało wstrzymane przez komisję ze Stanisławem Lorentzem na czele, wizytującą podówczas zabytek.

Mniej więcej od 2003r. postanowiono na dobre wrócić do tematu. Początkowo, jak to zwykle bywa, poprzez – ciągnącą się głównie za pośrednictwem mediów – debatę. Jej uczestnicy już wtedy podzielili się na zwolenników wprowadzenia w obiekt elementów architektury nowoczesnej oraz na optujących za rekonstrukcją zgodną z – niestety szczątkową – dokumentacją historyczną.
22 listopada 2005r. rozstrzygnięto ostatecznie konkurs na koncepcję architektoniczną rewitalizacji. Warto przy tym dodać, że w składzie komisji „zabrakło” jednak miejsca dla historyków sztuki, historyków architektury oraz przedstawiciela społecznego komitetu odbudowy zamku. Najwyższą nagrodę i zlecenie opracowania ostatecznego projektu przyznano pracowni z Gdyni, pod przewodnictwem dra inż. arch. M. Kleczkowskiego, którego koncepcja założyła eksperymentalne połączenie historii z nowoczesnością, poprzez… wybudowanie na zamku obiektów na bazie betonu, szkła i aluminium, nawiązujących jedynie obrysem brył do gotyckiej architektury średniowiecznego Mazowsza. Wybór takiego sposobu rewitalizacji – zdaje się być dokonany jakby na przekór nie tylko lokalnym oczekiwaniom i tęsknotom oraz opiniom historyków, ale chyba nawet przeciwko samemu zdrowemu rozsądkowi – od początku wydaje się zadawać gwałt naturze i ostatecznie niweczyć powagę oraz nadzieje na jakiekolwiek wzmocnienie historycznego i kulturowego znaczenia zabytku.
Projekt ten jest aktualnie (od wiosny 2011r.) realizowany na etapie prac budowlanych z przewidywanym terminem ukończenia w grudniu br.

W spotkaniu promującym książkę wzięli udział głównie krytycy inwestycji, prowadzonej w obecnym kształcie. Zabrakło natomiast jej sprawców, choć – jak poinformowano – zostali również przez autora zaproszeni. W podjętej dyskusji zarysował się lekki – acz nierozstrzygnięty – spór, która z koncepcji – obecna „nowoczesna”, czy „zachowawczo-historyczna” – przyciągnęłaby więcej zwiedzających, zapewniając lepszą „rentowność” i łatwiejsze utrzymanie obiektu w przyszłości.
Książka Grzegorza Kęsika jest aktualnie dostępna za pośrednictwem allegro ( kliknij do allegro! ), zachęcam do jej przeczytania.

Tomasz Ulatowski, listopad 2011

moje okolice – czytaj pozostałe