15. marca 2010r. w Przasnyszu, w siedzibie Klubu Otwartego Umysłu odbyło się spotkanie z księdzem Stanisławem Małkowskim– działaczem opozycji demokratycznej w PRL i legendarnym kapelanem „Solidarności”. Spotkanie zostało zorganizowane przez miejscowy Klub Gazety Polskiej, Muzeum Historyczne w Przasnyszu oraz Miejski Dom Kultury. Rozmowę z księdzem poprowadził znany dziennikarz śledczy, związany m.in. z „Gazetą Polską” i „Wprost”– Wojciech Sumliński.
W toku rozmowy nawiązano m.in. do roli ks. Małkowskiego w opozycji lat 70-tych, jego przyjaźni z Jackiem Kuroniem oraz do przyczyn jej zerwania. Nawiązano też do wkładu księdza w pierwszą „Solidarność” i w niezależny ruch chłopski, do jego pracy w Zbroszy Dużej. Sporo miejsca gość wieczoru poświęcił swoim wspomnieniom z początków stanu wojennego, osobie księdza Jerzego Popiełuszki oraz ocenie obecnego położenia naszego kraju i zagrożeniom wobec społeczeństwa.

Tak zwana niepodległość…
Ksiądz Małkowski powiedział m.in. że swoją postawę i pracę z okresu stanu wojennego chciałby kontynuować także w obecnych czasach, które nazwał „czasami tzw. niepodległości”.– To, z czym mamy do czynienia w naszym kraju, nie jest bowiem żadną niepodległością, ani suwerennością, ale raczej kolejną ich utratą, podobną do tego, co działo się w osiemnastym wieku. W pewnym wymiarze jest to nawet proces groźniejszy. Groźniejszy, ponieważ Polska w czasie rozbiorów zachowała jednak swoją kulturę – nawet we wspaniały sposób w XIX wieku była w stanie ją rozwinąć, a teraz mamy do czynienia z uderzeniem w kulturę. W XIX wieku Polska mimo wszystko mogła zachować swoją religię i wiarę, a teraz jest ofiarą uderzenia w religię, w wiarę, w świadomość moralną. Pomimo rozbiorów Polska zachowała życie rodzinne, a teraz następuje także atak na rodzinę, małżeństwo, rodzicielstwo. Także gospodarka polska, co prawda różnie, ale mogła się rozwijać w poszczególnych zaborach, a teraz jest niszczona.
– Tak więc w wymiarze duchowym, społecznym, politycznym i ekonomicznym, zagrożenie jest większe od tego z XVIII wieku, chociaż mechanizm rozbioru wydaje się podobny. Podobnie, jak w tamtych czasach, tak i współcześnie wiąże się to z naiwnym oczekiwaniem, że jedni obronią nas przed drugimi. Jak niegdyś stronnictwa pro-pruskie uważały, że Prusy nas obronią przed Rosją, albo pro-rosyjskie, że Rosja przed Prusami, a potem się okazywało, że Rosja i Prusy grają razem przeciwko Polsce – tak i dzisiaj rozgrywa się podobnymi argumentami; „Czy chcecie mieć Białoruś tutaj? – Musimy iść z Niemcami, bo to jest kultura, bo to jest Europa. Inni mówią trzymajmy się Rosji, bo Rosja to jednak Słowianie”.
Zdaniem księdza kapelana – dziś znów okazuje się, że Rosja i Niemcy idą razem przeciwko Polsce niepodległej. Polska zdaje się być zawadą w planach ideologicznych Unii Europejskiej, które są wymierzone w kulturę, religię, moralność, w rodzinę, w świadomość narodową. Destrukcja idzie znacznie głębiej niż ta, będąca wynikiem rozbiorów.
– Rozróżnianie dobra i zła – mówił ksiądz Stanisław – było za komuny czytelne, podczas gdy teraz wprowadza się programowo zamęt. Poprawność polityczna, oparta na ideologii postmodernistycznej, programowo eliminuje kategorie prawdy, bezwzględnego dobra, bezwzględnej wartości ludzkiego życia.
To głównie z powodu różnic co do pojmowania miłosierdzia nastąpiło ochłodzenie stosunków między księdzem a Jackiem Kuroniem. On i jemu podobni pojmowali miłosierdzie jedynie jako propagowanie wybaczenia sprawcom zbrodni, zupełnie bagatelizując rolę ofiar i pamięć o nich, domagającą się rozliczenia krzywd. Dotyczyło to nie tylko tzw. „grubej kreski”, komunistycznych zbrodni, ale także kwestii ochrony życia poczętego.

Wszystko się robi, żeby w zasadzie nic nie zmienić…
W ocenie gościa – porównanie dwóch dekad okresu międzywojennego i jego postępu w odbudowie kraju z trzech różnych systemów, z postępem obecnego dwudziestolecia rzekomej niepodległości – wypada zdecydowanie na niekorzyść czasów obecnych. „Wszystko się robi, żeby w zasadzie nic nie zmienić – III RP jest konserwacją PRL-u.”
Prowadzący spotkanie Wojciech Sumliński podkreślił rolę ks. Małkowskiego w dążeniu do całkowitego wyjaśnienia prawdy na temat śmierci ks. Jerzego. W Polsce niestety obowiązuje nadal oficjalna wersja tamtej zbrodni, ustalona i narzucona przez gen. Kszczaka. Jedyną jej alternatywą jest śledztwo zapoczątkowane przez prokuratora IPN Andrzeja Witkowskiego.
Jednak Witkowski dwukrotnie był odsuwany od czynności dochodzeniowych – pierwszy raz w 1991, gdy dotarł do świadków prawdziwych okoliczności porwania księdza Popiełuszki. Po raz drugi w 2004., gdy chciał posadzić na ławie oskarżonych kilkanaście osób z generałem Kiszczakiem i Waldemarem Chrostowskim włącznie.
– Pomimo, że upłynęło już ćwierć wieku od tamtych tragicznych wydarzeń, nie dowiedzieliśmy się prawdy. Dopiero w styczniu 2010r., postulator procesu beatyfikacyjnego – ks. Kaczmarek, przyznał na łamach „Rzeczpospolitej”, że prawda na ten temat jest jeszcze przed nami. Przeciwnicy wyjawienia wszystkich okoliczności używali zręcznego argumentu – obawy przed zakłóceniem tempa procesu beatyfikacyjnego.
Wydaje się, że konieczność wyjaśnienia sprawy zabójstwa księdza pociąga za sobą potrzebę napisania historii, w tym także ostatnich lat, od nowa. Trzeba bowiem sięgnąć do szerszych kwestii, dotknąć wielu „autorytetów moralnych”.
Ksiądz Małkowski – w opinii Sumlińskiego – płaci ogromną cenę za dążenie do tej prawdy.
Wyjawienie jej, a także tajemniczych zgonów innych księży – Niedzielaka, Suchowolca, Zycha, podważyłoby akty założycielskie III RP tj. Magdalenkę i Okrągły Stół – ideologiczną podstawę zmowy przekształcenia PRL-u w kolejne wcielenie tej formacji.

Smutne i zastanawiające…
Smutny i zastanawiający jest podział i dystans hierarchów Kościoła do powyższych kwestii – Kościół chce mieć spokój. Jego obecna sytuacja, w porównaniu z całą powojenną historią, jest komfortowa. Ale nie wiadomo, czy za kilkanaście lat w kościołach jeszcze będą ludzie, czy nie będzie tak jak w Holandii, gdzie popiera się eutanazję dobrowolną i przymusową, zabijanie dzieci poczętych, zboczone związki jednopłciowe, destrukcję rodziny.
W Europie buduje się cywilizację śmierci poprzez próżnię moralną, przy pomocy uderzenia w najwyższe wartości – kulturę, rodzinę, moralność. Jest to poniekąd metoda Gramsciego, który uważał, że marksizm można wprowadzić, przebudowując stopniowo i sprytnie ludzką świadomość zamiast poddawać narody terrorowi.
Gość wieczoru stwierdził z goryczą, że mimo oczywistych utrudnień w postaci cenzury i prześladowań w Polsce komunistycznej i nawet mimo dekretu, wydanego przez Prymasa Glempa, zabraniającego proboszczom i rektorom zapraszania księdza Małkowskiego ze Słowem Bożym do parafii, miał większą swobodę działania niż obecnie. Tłumaczy to panowaniem tzw. poprawności politycznej i pewnej polityki kościelnej. Polityki swoistego rozejmu Kościoła z rządzącymi, także w kontekście nowego układu sił w Europie. Osoba księdza Małkowskiego dla dobra tych stosunków wydaje się kłopotliwa.
Ksiądz Małkowski – nie przypadkowo zatem – został swego czasu skierowany przez władze kościelne do dalszej pracy jako zwykły wikariusz na Wólce Węglowej – Cmentarzu Północnym w Warszawie, z zakazem wygłaszania homilii i ograniczeniem przy odprawianiu mszy świętych – jedynie w koncelebrze, z wykluczeniem go nawet jako spowiednika. (Obecnie nadal jest zwykłym wikarym – w parafii Ignacego Loyoli.)
Podsumowuje jednak optymistycznie, że w związku aktualną sytuacją w Polsce i Europie oraz zagrożeniami wobec rodziny, narodu i człowieczeństwa „praca dla podziemia jest nadal potrzebna”. Pracy tej i jej trudowi – w jego odczuciu – błogosławi za to Sługa Boży ks. Jerzy Popiełuszko, który gdyby żył, pewnie funkcjonowałby w podobny sposób i… w podobnym miejscu.
Część spotkania poświęcono na dyskusję z redaktorem Sumlińskim wokół tzw. afery aneksowej-marszałkowej oraz książki na ten temat jego autorstwa, która ukaże się w maju br.
/Tomasz Ulatowski/

zdjęcia ze spotkania

moje okolice – czytaj pozostałe