Współczesna Europa – to coraz mniej moja Europa. I – wbrew pozorom – nie jest to także Wasza Europa. Coraz bardziej wynaturzona i coraz szybciej staczająca się w jakąś mroczną otchłań. Nie są to już lata, czy nawet miesiące, ale tygodnie, godziny, a może zaledwie minuty…

Współczesna Europa nie jest Europą racjonalizmu, wolności, rodziny, czy tradycji… To Europa relatywizmu, aborcji, dewiacji i bezwstydnej głupoty – które beztrosko każe nazywać normą.

W ubiegłym tygodniu zamieściłem na tym blogu wpis o eutanazji noworodków „Dziecko wrogiem Europy” . Ledwie odszedłem od klawiatury, a już otrzymuję przygnębiającego maila, którego autor dzieli się ze mną swoim niepokojem. Oto teraz Komisja Europejska debatuje bowiem nad kolejnym problemem nieznanym w żadnym innym ustroju poza eurosocjalizmem. Poszło oczywiście jak zwykle o równouprawnienie, a konkretnie o równouprawnienie dla rodziców. Wyszło wszak na jaw, że na lotniskach, w restauracjach i w hotelach zapanowała swoista dyskryminacja: osoby z dziećmi przeszkadzają osobom bezdzietnym. Powstał więc w jednym kraju nawet projekt ustawy zezwalającej na zakazywanie wstępu dzieciom (a tym samym rodzicom z dziećmi) do określonych stref. I zaraz pytanie, czy nie jest to dyskryminacja, skoro single wchodzić mogą wszędzie, a pary z dziećmi – nie. Będzie więc nad sprawą obradowała jakaś podkomisja w Parlamencie Europejskim (po 320 euro za godzinę pracy każdego jednego euro-idioty!) i pewnie uchwali, że aby dyskryminacji nie było – trzeba w rewanżu zakazać singlom wchodzenia do stref dozwolonych dla dzieci.

A wszystko to w czasie, kiedy Sejm RP pracuje nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie – tej, która ma wprowadzić asystentów rodzinnych, czyli postaci odpowiedzialne za włażenie ludziom do domów i kontrolowanie jak wychowują dzieci.

Dalej – kiedy drzwi już zostaną wyważone – postęp swobodnie będzie robił swoje tak, jak choćby w Anglii czy Danii. W 2009 roku Sąd w Edynburgu odebrał szkockiemu małżeństwu prawo do opieki nad wnukami. Sędziowie uznali argumenty pracowników opieki społecznej, którzy przekonywali, że dziadkowie są zbyt starzy na wychowywanie maluchów. Uznano tym samym, że 59-letni farmer i jego o 13 lat młodsza żona, wiekowo są niewydolni do przejęcia opieki nad pięcioletnim chłopczykiem i jego czteroletnią siostrzyczką, i tym samym nie mogą stanowić rodziny zastępczej. Co więcej – sąd przyznał opiekę nad ich wnukami… kochającej się parze homoseksualistów. Homoseksualiści w Szkocji od 2006 roku mogą adoptować dzieci. Tamtejszy parlament przyjął odpowiednią ustawę wbrew opinii publicznej, która – jak podają sondaże – w 90-ciu procentach jest temu przeciwna.
Również w Wielkiej Brytanii odmówiono dalszej możliwości bycia rodziną zastępczą Eunice i Owenowi Johnsom, którzy wychowali dotychczas z dobrym skutkiem ponad 20 sierot. Decyzja rady miejskiej w Derby spowodowana była odmową ze strony małżonków uświadamiania swoich podopiecznych, że związki małżeńskie tej samej płci są normalne. Dla Johnsów jako chrześcijan było to nie do przyjęcia.

Brytyjskie organizacje zajmujące się adopcją i zastępczym rodzicielstwem faworyzują homoseksualistów. Wszystkich kandydatów na przybranych rodziców dokładnie kontrolują – nie mogą oni palić papierosów, nawet być za grubi lub za starzy. I nie mogą być przeciwni adopcji dzieci przez gejów oraz lesbijki. A to wyklucza chrześcijan.
Brytyjskie Stowarzyszenie Adopcji i Rodzicielstwa Zastępczego (BAAF) w książce instruktażowej dla gejów planujących adopcję napisało m.in. „Ludzie, którzy są przeciwni adopcji dzieci przez gejów to upośledzone umysłowo homofoby”. BAAF ustala zasady i organizuje szkolenia dla pracowników socjalnych w całej Brytanii, a na swoje publikacje otrzymuje pieniądze z kieszeni podatników, w tym chrześcijan.

Także w Danii od 2009 roku pary homoseksualne mogą adoptować. Warto dodać, że Dania najwcześniej, bo już w 1989r., zalegalizowała dewianckie małżeństwa. Jeden z deputowanych, autor projektu rzeczonej ustawy – Simon Emil Ammitzboell – oficjalnie oczekuje teraz, że niebawem duński kościół przystąpi do udzielania ślubów „parom nowego typu”.

A zatem wszystko to przed nami, tyle że teraz już coraz bliżej…

Tomasz J. Ulatowski, 3 maja 2012r.