To, co napisałem w kwietniu br. w serwisie www.e-przasnysz.pl – o robotach budowlanych na zamku Książąt Mazowieckich w Ciechanowie – jest oczywiście „prima aprilis-owym” żartem.
Niemniej jednak tylko po części…
Rewitalizacja warowni zaiste została wznowiona z nastaniem wiosny, aktualnie mury otoczono od zewnątrz plątaniną rusztowań, trwa uzupełnianie ich ubytków.
Docieplenie zamku od zewnątrz styropianem i pokrycie jego elewacji żółtym barankiem – to już naturalnie moja fantazja, która jednak w zestawieniu z faktycznie przewidzianą do realizacji wizją architektoniczną zabudowy zamkowego dziedzińca – wcale nie jest aż tak odległa od rzeczywistości, a wręcz równie dobrze mogłaby stanowić jej integralny element. Tak więc może wcale niepotrzebnie kajam się teraz, wyjaśniając co prawdą jest, a co zaledwie „snem pijanego wariata”?..
Ciechanowianie od dawna starali się zdobyć środki na odbudowę swojego zamku. Wreszcie udało się uzyskać wsparcie tej inwestycji z funduszy europejskich. Mniej więcej od 2006r. trwa w Ciechanowie spór co do przyszłego wyglądu jego sztandarowego zabytku.
Na zamieszczonej reprodukcji można zobaczyć, jak mógłby wyglądać Zamek Książąt Mazowieckich po zakończeniu inwestycji, gdyby przyjęto koncepcję architektoniczną zespołu dr Marii Ludwiki Lewickiej z Politechniki Warszawskiej, mającą charakter zachowawczy, opartą na tradycji mazowieckiego budownictwa gotyckiego, nawiązującą do widoku zamku z XVI w. Koncepcję stworzono na bazie szczegółowego zapisu lustracyjnego z 1549 r.
Umieszczona powyżej akwarela przedstawia koncepcję rekonstrukcji, dzięki której zamek odzyskałby nieistniejący obecnie budynek tzw. Domu Wielkiego (od strony północnej dziedzińca), zabudowę mostu i bramy, budynek tzw. Domu Małego (od strony południowo-zachodniej), zadaszenia baszt i murów obronnych – wschodniego i zachodniego. A co najważniejsze – zrekonstruowana warownia ocaliłaby swój historyczny walor ku pożytkowi potomnych.
„Ocaliła-by”, „odzyskała-by”, „gdy-by” itd. , bo niestety… zamek w tej wersji nigdy nie powstanie!
Nie powstanie, ponieważ zwyciężyła ostatecznie – zupełnie potajemnie i z trudnych do wyjaśnienia (przez niewtajemniczonych) powodów – koncepcja, którą najlepiej określić jako… polityczno-partyjno-urzędniczo-ambicjonalną. Krótko mówiąc – chora. Zgodnie z nią na zamkowym dziedzińcu powstaną nowoczesne budowle konstrukcji betonowo-szklano-aluminiowej, jedynie umiejscowieniem nawiązujące do dawnej lokalizacji Domu Wielkiego i Małego. Poniżej przedstawiam wizualizacje owych straszydeł, pochodzące z realizowanego właśnie projektu, pozyskane z forów internetowych, przy pomocy których próbowano wyrazić sprzeciw i powstrzymać te, co najmniej dziwne, zamierzenia.

Zdjęcie przedstawia nowoczesną bryłę Domu Dużego, przewidzianego do usytuowania naprzeciw istniejących baszt, w którym ponoć mają być szklane podłogi oraz m.in. sala konferencyjna.

Powyżej widzimy wizualizację szklanego Domu Małego z całkowicie zasłoniętą starą bramą południową. Fragment balustrady widoczny z lewej – to bynajmniej nie droga do zwiedzania zabytkowych podziemi, ale sztucznie stworzone zejście do… publicznych kibli (!!!), które umiejscowione będzie na wprost głównej, reprezentacyjnej bramy wejściowej.

Ta symulacja przedstawia fragment wnętrza Domu Dużego. Bardzo pasuje do zamkowej architektury, prawda?.. Być może, gdy w przyszłości lokalnym włodarzom zabraknie pieniędzy na utrzymanie obiektu, znajdą tu swoje miejsce butiki z ciuchami, fast-foody itp. i całość przerodzi się w jakąś handlową galerię, do której przecież nawiązuje.
A dla przypieczętowania wszystkiego – przewidziano do zamku drewniany pomost, wiodący od ulicy do głównego wejścia. O nie-nie, nie nad fosą, lecz tuż ponad… łąką. (Skoro w stolicy może być most wzdłuż rzeki, to czemu w Ciechanowie też za pieniądze podatników nie miałoby być mostu „przez trawę”?…)

Ów dziwaczny – najdelikatniej o nim mówiąc – projekt autorstwa niejakiego dr Kleczkowskiego, cyt. „śmiało wkomponowujący w zabytkowe historyczne mury współczesną przeszkloną część muzealno – edukacyjną”, a w istocie unicestwiający zamek jako zabytek średniowieczny, jest na obecnym etapie niestety już nie do powstrzymania. Zyskał nie tylko poparcie lokalnych władz – opcji rządzącej już trzecią kadencję, ale także poklask miejscowego Muzeum Szlachty Mazowieckiej (dysponenta) oraz akceptację konserwatora zabytków.
Ponoć ma on być kontynuacją trendu łączenia zabytków z nowoczesnością (czytaj; łączenia d..y z batem!), mającego swoje pierwowzory w Irlandii (podobnie uczęstowany zamek w Limerick), czy w Niemczech (nowoczesne wtręty w zabudowie starówki w Lubece). Takim nowatorstwem zdążono już w Polsce zepsuć starówkę w Malborku i zamek w Szydłowie (wybudowano mu nowoczesną salę gimnastyczną na dziedzińcu).
Protestującym ciechanowianom udało się jedynie wywalczyć decyzję konserwatora o obniżeniu wysokości planowanych budynków do poziomu murów, by były z zewnątrz niewidoczne.

„Eksperyment” ciechanowski nosi oficjalnie nazwę; Rewitalizacja Zamku Książąt Mazowieckich w Ciechanowie – Ośrodek Pogranicza Kultur – ETAP I. Całkowita wartość projektu: 11.630.869,42 PLN, z czego wkład Unii Europejskiej: 8.339.494,50 PLN. Oficjalnym beneficjentem inwestycji mianowano Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie (Inwestor bezpośredni).

Dla mnie jest to klasyczny przykład masowego ostatnio swawolenia publicznymi pieniędzmi, zwłaszcza tymi unijnymi, bo być może te krajowe, ale tylko z racji bliskości nadzoru, budzą jeszcze nie tyle jakiś respekt, ale jako taki instynkt samozachowawczy decydentów (choć może jestem co do tego naiwny…). Niewątpliwie już za sam zamiar ktoś powinien odpowiedzieć co najmniej stołkiem.

Wśród komentarzy pod moim „prima aprilis-owym” żartem o renowacji ciechanowskiego zamku na portalu eprzasnysz.pl, pojawił się wpis Romana Wierzbickiego – Jasne, oczywiście, docieplić, zasypać fosę, posiać trawę, by można ją było strzyc w weekendy, a po środku dziedzińca ustawić gustowny grill. W wieży północnej niechaj będzie pub z ciechanowskim piwem, a na krużgankach niechaj ustawią się straganiarze z pamiątkami z Podhala. Miałem sen, wielki sen…, w nim właśnie widziałem tak piękne Mazowsze. W moim śnie widziałem jeszcze ów przepięknej urody pomnik, cały w pazłotku po środku odnowionego rynku w Przasnyszu (ładniejszy jest tylko przed EMDEKIEM !)- ten bowiem jest wybitnym przykładem gustu minionych, obecnych i przyszłych pokoleń Przasnyszan! Piękny sen… nieprawdaż ?

No właśnie – po tym, co tu zobaczyliście i przeczytaliście, mój żart z eprzasnysz.pl o zamiarze docieplenia murów średniowiecznej warowni styropianem i przyozdobieniu tynkiem z żółtego baranka, już nie wydaje się tak mocno „prima aprilis-owy” i odstający od rzeczywistości oraz „nowatorskiego” trendu wcielanego aktualnie w zamkową materię w ramach chyba za szeroko pojętego „pogranicza kultur”. Proponuję jeszcze plastikowy siding na sędziwych basztach i cytowane aplikacje w pazłotku. Teraz chyba już zbytnio nie szokuję, hmm?…

Tomasz Ulatowski, kwiecień 2011